środa, 4 sierpnia 2010

Dzień piąty

Naszły nas wątpliwości, czy pomysł się uda. Skończył się chleb, mąka i mleko. Oprócz tego zaszaleliśmy i kupiliśmy pomidory i śliwki. Co prawda na obiad można się zadowolić ryżem z jogurtem, ale trzeba jeść coś jeszcze. Bilans 14,40 zł. Ale za to mamy mąkę, zawsze można zrobić naleśniki.
Przypominają mi się czasy studenckie, kiedy mieliśmy na cały miesiąc 50 zł i żadnych zapasów. Jak my to robiliśmy? Mniejsze potrzeby? Faktem jest, że nie znam lepszej diety-cud niż akademik :)
Zrobiłam przegląd kosmetyków, żeby stwierdzić, czy mamy jakieś zapasy. Znalazłam 4 balsamy do ciała - dotąd nieużywane jako nietrafione zakupy lub prezenty, 2 oliwki, 3 żele pod prysznic, 4 odżywki do włosów - wszystkie w użyciu, oraz całą masę malutkich szamponów, otrzymanych w jakiejś promocji, że o 3 normalnych nie wspomnę. Naprawdę tyle tego potrzebujemy, czy można pozostać przy jednym kosmetyku na raz? Zwłaszcza że reszta stoi nieużywana. Dla Małego mam 6 różnych kremów na odparzenia, a i tak używam jednego, sprawdzonego. Czas na generalne porządki w szafach.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz