piątek, 13 sierpnia 2010

Dobijamy do stówy :(

Kończy się drugi tydzień i kończy sie drugie 50 zł. Ale chyba nie zposób wyżyć bez jedzenia? Niestety ulegliśmy pokusie i pozwoliliśmy sobie na browar w plenerze (nie ma nic pzyjemniejszego latem niz zimny browarek) - ale nie w knajpie, tylko z puszki, żeby zaoszczędzić. Z zawleczek można zrobić naszyjnik, a puszki jeszcze dodatkowo sprzedać (tylko nie wiem po ile chodzą).
Poza tym znalazłam sposób na owoce - zamiast kupować, wystarczy przejść się po działkach. Nie mówię o kradzieży, ale wiele drzew wystaje poza ogrodzenie i na ścieżkach można znaleźć opadłe jabłka, śliwki. Nasi przyjaciele jeszcze mają takie szczęście, że zawsze znajdą wystawione ze sklepu produkty po dacie ważności, lub brązowe banany albo rozmiękłe pomidory. Nic w tym nie ma złego, jeśli produkty są jeszcze jadalne, a przeważnie są. Nam się jeszcze nie zdarzyło, ale uważnie się rozglądamy.
Dziś przeżyliśmy najazd gazety, która chciała poznać nasze kulinarne upodobania. Mieliśmy im pokazać, co gotujemy na obiad. Zaszalałam i zrobiłam obiad trzydaniowy (chłodnik pomidorowy z grzankami, makaron z warzywami i mus truskawkowy). Zmieściłam się w 10 zł dla 4 osób! Nie ma jak oszczędzanie.

1 komentarz:

  1. Nie da się ukryć, że trzeba być wytrwałym. Nie jest to proste, szczególnie w tłusty czwartek. Fajnie byłoby z czymś takim wystartować i promować swoje pomysły. Możesz odwiedzić kiedyś biuro rachunkowe wrocław i spytać, czy musiałabyś odprowadzać podatek od tanich porad :)

    OdpowiedzUsuń